czwartek, 8 lipca 2010

Katowice my love:)

Dziś byłam w Kato, wow co za odmiana! hehe. Zahaczyłam o plac hitlera, by potem udać się do komisu płytowego gdzie sprzedaje ta paskudna baba, tak mi się wydaje, że to musi być jakaś zgorzkniała hipiska, lubie tam wpadać bo to jedno z takich miejsc gdzie mogę pooglądać sobie wylansowionych didżejów, znalazłam kilka fajnych płyt, szkoda że nie stać mnie na wytapetowanie ściany wszystkimi moimi ulubionymi zespołami, kupiłam sobie płyte madonny, bo naprawde ma fajną okładkę. Już na wstępie zauważyłam, że ostatnio przesadziłam z utleniaczem, miał wyjść słoneczny blond, a wyszło jak zwykle, czyli jestem niezadowolniona. Co ciekawe udałam sie później do pubu YEAH!!!!! piwo piwo piwo, ale nie tego co zwykle tylko do jakiejś nówki ---->pop-art gallery, nazwa brzmiała zachęcająco, więc wpadliśmy tam. Okazało się że to jakaś nówka na katowickim rynku bryniarni, a ja pierwsze co zrobiłam to zapytałam się przesympatycznego barmana czy mogę się tam wystawić ze swoimi obrazami. Jak zapuściłam mu wiązankę, że czerpię z Informelu, a moje obrazy to przejaw wewnętrznej rozterki egzystencjalizmu zamyslił się... hehe MAM TO JAK W BANKU:). Zapytał nas tez o zdanie co do nowej instalacji, która jest za mną na fo no ...blip. To miała być manifest przeciw internetowi! O! jak dla mnie to wiking jakiś który kojarzy się z metalem... to chyba musiało zostać po Muzeum Hansa Klosa, które niestety splajtowało...
większośc fotek nie wyszła niestety bo zaczal padać deszcz


      
hihi
apropo wyborów:P
red eyes
jak zwykle pozuje jak bijadz
zabije mnie ale ten lizaczek mnie rozwala..



kurtka vintage
bluzka H&M
spódniczka vintage
buty Van Dal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz